MODEL FANATYKA KARTONU Kawanishi H8K2
"Emily"
Autor: Gucio
Pragnę zaprezentować relację z budowy japońskiej łodzi latającej
Kawanishi H8K2 "Emily" w skali 1:200. Model pochodzi właśnie ze strony "Fanatyka
Kartonu", a autorem opracowania jest Pan Dawid Furczak.
Części wydrukowałem na zwykłym papierze ksero. Model wzbogaciłem
dodatkowo o oszklenie całego kadłuba, a nie tylko kabiny pilotów jak to było
przewidziane w wycinance, jeden z czterech silników bez osłony, opuszczone klapy
i lotki, podwozie i wszystko to co widać na zdjęciach.
Pierwszym etapem była budowa kabiny. Poprawne jej wykonanie w
takiej skali wymaga dużo skupienia i cierpliwości. Poniższe zdjęcia przedstawiają
wnętrze kabiny i jej oszklenie jeszcze przed ich sklejeniem.
Przed pierwszym cięciem arkusze z elementami podwójnie spryskałem lakierem bezbarwnym. Na początek skleiłem elementy podstawki. Gdybym sklejał zgodnie z instrukcją oraz numeracją części - musiałbym zacząć od sklejenia torped, jednakże uznałem, że najpierw zrobię sobie nośnik tych torped, czyli sam samolot.
Niestety po sklejeniu tych elementów w jedną całość wnętrze jest
praktycznie niewidoczne, ale z drugiej strony nie ma się czemu dziwić, okienka są
przecież bardzo małe.
Teraz kilka słów o tym jak one powstały. Aby powycinać okienka należy
wyciąć część z jak największym nadmiarem papieru wokół krawędzi, aby jej nie poniszczyć.
Następnie wycinamy okienka nożykiem (może być nawet taki jak do cięcia tapet).
Należy robić to wolno i dokładnie, zwłaszcza gdy papier jest tak cienki. Po wycięciu
i retuszu okienek część (nadal z nadmiarem papieru wokół krawędzi) przyklejamy na
cienką folię. Tutaj pojawia się problem - klej. Musi być bardzo rzadki. Ja używam
kleju cyjanoakrylowego. Wylewam go na płaską powierzchnię. Do rozlanej "plamy"
przykładam część i gdy nasiąknie klejem szybko nakładam ją na folię. Gdy wszystko
wyschnie wycinamy całe obramowanie. Klej cyjanoakrylowy niestety ma to do siebie,
że po upływie krótkiego czasu wydziela osad, skutkiem czego szyby matowieją. Dzieje
się tak zwłaszcza gdy kleju jest zbyt dużo. Aby opanować technikę wykonywania tak
małych okienek trzeba po prostu dużo ćwiczyć.
Kadłub skończony. Wykonując oszklenie trzeba dokładnie przemyśleć
kolejność montażu poszczególnych elementów i co najważniejsze nie spieszyć się.
Jak widać, stanowiska strzelców pokładowych mają obłe kształty.
Oczywiście nie można tych elementów nabyć w sklepie modelarskim, bo to nie ta skala.
Krótko mówiąc trzeba to zrobić lub znaleźć samemu. Ja w tym celu wykorzystuję np.
butelki o odpowiednich kształtach, przeźroczyste opakowania (np. od myszy do komputera,
narzędzi, kosmetyków, po zużytych lekarstwach itp.). Jeśli nie mogę nic znaleźć
podgrzewam nad ogniem folię, a gdy się pofaluje szukam na niej odpowiedniego kształtu.
Przy tak małych elementach to się naprawdę sprawdza.
Poniżej stateczniki, z którymi nie było problemów. W porównaniu do reszty elementów są całkiem duże.
.
Jeden z najważniejszych elementów modelu - skrzydła.
Aby zmienić pozycję klap i lotek musiałem do tego dostosować szkielet skrzydeł.
Postanowiłem je także trochę przybrudzić.
Użyłem w tym celu suchych pasteli i pędzelka. Prawy silnik
dorwały półcalowe pociski z "Hellcata".
Jak postanowiłem wcześniej - jeden silnik wykonałem bez osłony.
Cylindry zwijałem z cienkiego papieru i przyklejałem cyjanoakrylem. Całość pomalowałem.
Resztę silników sklejało się całkiem miło. Kołpaki śmigieł dodatkowo wysmarowałem
wikolem i pomalowałem.
Pływaki. Nie były zbyt czasochłonne, ale wymagały cierpliwości podczas klejenia na styk.
Podwozie, które wykonałem na podstawie zdjęć. Nie było go w opracowaniu.
Pozostały jeszcze tylko maszty anten i kilka drobnych elementów.
Do wykonania anten użyłem kleju polimerowego, a właściwie przeklętych nitek, które za
sobą ciągnie. Teoretycznie jest to jego wada, ale jak widać nawet to można wykorzystać.
Gdy nitka wyschła, pomalowałem ją farbką. Trzeba to robić bardzo ostrożnie ponieważ
jednym ruchem możemy wszystko popsuć.
"Emily" jest gotowa, ale grzechem byłoby nie zrobić dioramki.
Przy takich wymiarach nie jest to wielkie wyzwanie.
"Zero" pochodzi ze strony wydawnictwa "Answer". Dzięki temu można
sobie porównać jak do tego potwora miał się mały myśliwiec.
Model kleiło się przyjemnie, ale chociaż sam nie jestem
doświadczonym modelarzem nie polecam go początkującym.
ORP Błyskawica 1:300 wydawnictwo "Modelarstwo Okrętowe"
Autor: Michał Łoś
Model niszczyciela ORP Błyskawica był dołączony do pierwszego
numeru specjalnego pisma "Modelarstwo Okrętowe". Do tradycyjnych arkuszy z częściami
wydrukowanymi na kartonie i szkielecie na offsecie dodano arkusz z wręgami wyciętymi
laserowo.
Do rozpoczęcia klejenia tego konkretnego modelu (mimo pełnej
szuflady innych, zalegających latami) zachęciły mnie wręgi wycinane laserowo.
Nigdy nie lubiłem tej części klejenia okrętów, czyli męczenia się z dużą ilością
elementów na twardej tekturze (a i tak ich później nie widać ;-) ). Dzięki temu
szkielet zamiast dwa dni, zajął mi 15 minut. Jak powiedziałem A, trzeba powiedzieć B.
Krótko o narzędziach i materiałach - retusz przed klejeniem części
temperami mieszanymi na płycie CD, powtórzony po sklejeniu jeśli trzeba. Druty
malowane Humbrolem 64. Elementy kroję Olfą AK3 na podkładce z Rossmana. Kleję budasiem
(elementy 2 warstwowe, trochę nadbudówka), klejem szewskim (przyklejanie dużych
elementów np nadbudówek do kadłuba), BCG (drobnica) oraz klej cyjanoakrylowy Bond z
Model Hobby 20g ciekły - do wszystkiego - naprawdę mocno nim paćkałem, chciałem
sprawdzić jego maskowanie lakierem. Szczególnie krawędź dziobu i łączenie w dziobowej
części pokładu z poszyciem burt, wzmacnianie łączeń w nadbudówce, wzmacnianie
krawędzi nadbudówek - głównie wystających ponad pokłady (po wyretuszowaniu, żeby
farma nie schodziła i krawędź się nie niszczyła przy manipulowaniu elementem),
zalewałem żeberka wzmacniające pokłady na nadbudówkach, no i wszystkie druty.
Relingi z drutu miedzianego wyprutego z transformatora i małego przekaźniczka
(w tym jeden baardzo cienki, nie mam niestety śruby mikrometrycznej do sprawdzenia
średnicy), drut na maszty zakupiony w kwiaciarni.
Idąc w ślady prawdziwych stoczni, postanowiłem kleić metodą
modułową, czyli osobno kadłub, osobno nadbudówki dziobowa i rufowa, osobno komin,
a na koniec drobiazgi. Nadbudówki chciałem montować na kadłub wyposażone w możliwie
największą liczbę części czyli wszystkie relingi, skrzyneczki, drobiazgi itp.
Taką kolejność klejenia wymusiła metoda zabezpieczania, którą
wybrałem do tego modelu. Postanowiłem pobawić się lakierem. Arkusze z częściami
zostały przed wycięciem zaimpregnowane lakierem, a właściwie mieszanką lakieru i
rozcieńczalnika nitro - użyłem zwykłego lakieru Nitro dostępnego w każdym sklepie
chemicznym (ale i tak okazał się za gęsty), po sklejeniu lakierowałem dwa razy
połyskiem i dwa razy matem Humbrola w słoiczkach. Lakierowałem całe gotowe podzespoły,
czyli osobno miałem kadłub z nadbudówką maszynowni i przylegającą podstawą boforsa,
osobno dół, mostek i podstawa reflektora w dziobowej nadbudówce, rufowa nadbudówka,
komin z podstawą, oraz podstawa boforsa na śródokręciu.
Jako pierwszy skleiłem kadłub z nadbudówką maszynowni. Zabrakło
mi 2 mm na burtach, pewnie to mój błąd ale nie mam pojęcia gdzie on tkwił, bo poszycie
dna i pokład pasowały idealnie. Do nadbudówki maszynowej (i pozostałych) dodałem
poręcze z drutu miedzianego. Nadbudówki kleiły się całkowicie bezproblemowo (musiałem
w 1-2 miejscach lekko przyciąć, ale to wynikało z paru moich niedokładności). Na
zdjęciach widać model po zmontowaniu polakierowanych modułów i po dodaniu paru
drucików (naciągi komina).
Na zdjęciu komina widać mały błąd opracowania. Na pokładzie,
pod drzwiami w podstawie boforsa, jest białe pole. Należy je zamalować, w
rzeczywistości nie ma tam co przykleić (na zdjęciu minimalnie ciemniejsze pole).
Pora na drobnicę - w powodu skali elementy są naprawdę małe.
Na zdjęciu busole na mostku. Kształtowałem przy pomocy kleju BCG na oszlifowanej
wykałaczce.
Szalupy kształtowane przy pomocy BCG, oprócz tego mocno posmarowane
klejem cyjanoakrylowym i szlifowane. Klejem były pokryte całe burty. Należy pamiętać
żeby nie kłaść zbyt grubych warstw, bo będą się robić matowe białe plamy. Po
oszlifowaniu całości uzyskałem efekt całkowicie gładkich burt - miejsca łączenia
nacięć są idealnie gładkie. Dzięki grubej warstwie kleju, szlifowałem właśnie klej
a nie burty, pozwoliło to pozostawić nadruk nietknięty.
Elementem przy którym postanowiłem poszaleć był komin. Wykonałem
drucianą kratkę na kominie, papierowa była zbyt toporna. Nie ukrywam że zainspirowały
mnie relacje na forum z klejenia Takao i Yukikaze. Ciężki kawałek chleba mają miłośnicy
japońszczyzny... Wykonałem szablon z tektury w kształcie przekroju komina. Przykleiłem
do niego przedłużone nóżki kratki. Po złapaniu drucianej obręczy na skrajne nóżki,
przyklejałem wszystkie następne, całość odciąłem, pomalowałem i przykleiłem do
komina.
Widoczne przebarwienia na szalupach wyniknęły prawdopodobnie z
zanieczyszczenia pędzelków. Teraz do lakierowania używam pędzelków przeznaczonych
tylko do tego, maluję innymi.
Na zdjęciu poniżej widać model z przyklejonym masztem z olinowaniem,
schodki z poręczami i parę innych drobiazgów. Linki z żyłki o grubości 0,08 mm.
.
Po przyklejeniu reszty drobiazgów wystarczyło poprawić retusz,
lakierem zamaskować ślady kleju i w gablotkę :-)
Model kleił się praktycznie bezproblemowo (jedyny problem to
wielkość elementów, ale nikt nie zmuszał mnie do robienia go w 1:300). Wszystko
pasowało (no może tylko burty, ale do końca nie wiem czyja to wina :) pewnie moja).
Wielkie brawa dla Autora opracowania, będę je stawiał jako przykład "idealnie
opracowanego modelu" i polecam każdemu okrętowcowi.
Dziękuję za pomoc przy zdjęciach Łukaszowi K. i Piterpazerowi.
Ze zdjęcia w model
Autor: Astra28
Witam wszystkich Forumowiczów.
Dzięki namowom forumowiczów Konradusa przeniosłem jeden z moich
tutoriali z głowy na monitor. Sztuczkę tę dość często wykorzystuję w pracy, przydaje
mi się ona również w modelarstwie. Otóż mamy następujący problem: jedna z części
naszego modelu powinna się otwierać, a wewnątrz znajdować się powinno kilka detali.
Niestety projekt nie przewiduje tej części jako otwieranej. Dysponujemy natomiast
zdjęciem oryginału... ale fotograf nie przewidział, że będziemy potrzebowali dokładnych
danych i zrobił to foto pod kątem. No i nijak to nam nie pasuje do części, którą
warto by było zwaloryzować. Do tej sztuczki potrzebujemy programu do grafiki
wektorowej (używam Corel Draw 9.0 PL) oraz programu do obróbki zdjęć (używam
Photoshopa CS ENG, ale równie dobrze sprawdzi się Corel Photopaint, Gimp lub
PaintShopPro).
Jako przykład wybrałem sobie model GAZ'a 69 M z MM
(tak przy okazji przyda mi się to przy budowie mojego autka). Otóż w tylnej burcie
znajduje się "czarodziejski schowek na linę holowniczą". W sumie nic trudnego, ale
dzięki temu fajne do zrobienia no i łatwe do pokazania techniki. Na początek fotki
tego czym dysponujemy: część z MM skanowana 300 dpi kolor oraz foto burty z netu
oczywiście (z relacji Piterskiego):
Zaczynamy od Photoshopa.
1 - Otwieramy plik z fotką naszego CSL (Czarodziejski Schowek na Linę :) File / Open (Plik / Otwórz).
2 - Z palety narzędzi wybieramy narzędzie Lasso (klawisz skrótu "L").
3 - Przy wciśniętym klawiszu lewy Alt klikamy na kolejne narożniki naszego schowka, dzięki czemu otrzymamy zaznaczenie interesującego nas obiektu (takie "chodzące mrówki" wokól CSL).
4 - Teraz z menu głównego wybieramy Layer / New / Layer via Copy (Warstwa / Nowa warstwa / Warstwa przez kopiowanie) lub sekwencja klawiszy CTRL+J. Zniknęły "mrówki", ale pojawiła nam się dodatkowa warstwa.
5 - Klikamy następnie na warstwę Background (Tło) a potem na ikonkę kosza i w ten sposób otrzymujemy warstwę zawierającą tylko i wyłącznie nasz CSL.
6 - Z palety narzędzi wybieramy narzędzie Move (przesuwanie - klawisz skrótu "V").
7 - Na górze i po lewej stronie naszego obrazka znajują się Rulers (Linijki), gdyby ich nie było wystarczy sekwencja klawiszy CTRL+R i linijki nam się pokażą. Klikamy na górnej linijce lewym klawiszem myszy (LKM) i przytrzymujemy go. Przy ciągle wciśniętym LKM przesuwamy kursor w dół, co spowoduje, że z linijki wyciągniemy tzw. prowadnicę dociągamy prowadnicę do najwyższego punktu naszego CSL i upuszczamy ją tam. Następnie wyciągamy kolejną prowadnicę poziomą i dociągamy ją do najniższego punktu CSL. Podobnie wyciągamy dwie prowadnice pionowe z lewej linijki i dociągamy je do skrajnego prawego i lewego punktu CSL. Jak dało się zauważyć tuż przed dotarciem do krawędzi CSL prowadnice są delikatnie dociągane do końcówki tzw. przyciąganie do krawędzi.
8 - Teraz z menu głównego wybieramy Edit / Transform / Distort (Edycja / Przekształć / Zniekształć). Wokół naszego CSL pojawiła się ramka z ośmioma kwadracikami (punkty kontrolne). Teraz narożne punkty kontrolne przesuwamy w różnych kierunkach, tak aby narożniki CSL pokryły się z punktami przecięć prowadnic. Dzięki temu nasz CSL uzyskał kształt prostokąta, co prawda nie ma jeszcze dokładnych wymiarów, ale to za chwilkę.
9 - Musimy teraz zaakceptować wprowadzone zmiany. Klikamy na krokiewkę OK, w prawym-górnym rogu obszaru roboczego.
10 - Teraz, na zakończenie pracy w Photoshopie powinniśmy pozbyć się niepotrzebnego "światła" wokół CSL. W tym celu wykonujemu polecenie z menu głównego: Image / Trim (Obrazek / Przycięcie), zaznaczamy "Transparentne pixele" oraz "Góra, dół, lewa, prawa" i zatwierdzamy wprowadzone zmiany.
11 - Teraz już tylko trzeba wynik naszej pracy zapisać na dysku. Z menu głównego wybieramy File / Save as (Plik / Zapisz jako) lub sekwencja klawiszy CTRL+SHIFT+S, nadajemy plikowi nazwę i możemy zamknąć Photoshopa.
No to teraz zapraszam do Corela (używam wersji 9.0 PL - dlatego komendy będą już tylko po polsku)
12 - Otwieramy nowy plik - menu główne Plik / Nowy (CTRL+N). Standardowo ukazuje nam się kartka A4 w orientacji pionowej. Teraz importujemy skan naszego CSL z Małego Modelarza - menu glówne Plik / Importuj (CTRL+I) - wstawiamy plik jedynie pojedynczym kliknięciem - WAŻNE. Ustawiamy CSL na kartce dokumentu. Klawiszem F4 powiększamy obraz tak, żeby widzieć cały obiekt.
13 - Teraz z kolei importujemy nasz wyrównany przed momentem plik z fotografią schowka. Pierwszy narożnik ustawiamy w lewym górnym rogu - klikamy i przytrzymujemy Lewy Klawisz Myszy - WAŻNE żeby go nie puścić - i przeciągamy do dolnej krawędzi części i dopiero wtedy puszczamy LKM.
14 - Kolejnym krokiem będzie "dociągnięcie" fotki do wymiarów części. Łapiemy prawy-środkowy punkt kontrolny i przeciągamy go tak, aby fotka pokryła się dokładnie z obrysem na części. Oczywiście możemy w tym momencie podociągać wszystkie punkty kontrolne, tak aby fotka pasowała jak najbardziej do obrysu części skanowanej.
Powinniśmy otrzymać coś takiego. Potem wystarczy już tylko albo to druknąć i pomierzyć albo dalej pobawić się w Corelu i dorobić części. A można to zrobić całkiem fajnie.
Mam nadzieję, że wszystko jest w tym tutorialu dość czytelne. Jeżeli nie to proszę pytać, w miarę dysponowania wolnym czasem będę odpowiadał (astra28@wp.pl). Milej zabawy :)
P.S.
Tak sobie wlaśnie przypomnialem, że ta wlaśnie sztuczka pozwala na wykonanie zdjęcia blyszczącej okladki książki przy użyciu cyfrówki i lampy blyskowej. Otóż nie fotografujemy książki z góry (bo wtedy odblysk spowoduje nieczytelność okladki) ale lekko pod kątem. Wtedy światlo odbije się od okladki, ale w drugą stronę niż obiektyw aparatu. Potem pozostaje już tylko wyprostować okladkę, nadać jej odpowiednie wymiary i foto gotowe :)